sobota, 28 stycznia 2012

VI

miał czarne rurki, białą koszulkę i bluzę pasującą do spodni w jasno szarym kolorze. siedziałam na przerwie na ławce gdzie zawsze. Dawid siedział na przeciwko mnie, spoglądałam na niego co jakiś czas z ciekawości czy dalej tam siedzi. z daleka widziałam sylwetkę Laury zbliżającą się w moją stronę. podbiegła do mnie siadając obok mnie - widziałaś go !? - dyszała. wyciągnęłam słuchawkę z ucha. - ładny. - uniosłam brwi do góry. Laura potrzebowała chwilę aby się opanować. - zwijamy nie ? - miałam wrażenie jakby jej tam nie było. była tam ciałem ale nie duszą. spojrzałam na chłopaka siedział wpatrzony w telefon kiedy Laura była wpatrzona w niego. podeszłam do niego sugerując że jeśli chce może się z nami zerwać, bez wahania przyjął moją propozycję. - zaraz wracamy. - pociągnęłam ją za sobą do łazienki. - ogarnij się. - stanęłam przed lustrem poprawiając włosy. - masz Kubę chyba nie. - zaśmiałam się. - więc chcesz go dla siebie ? - nie wierzyłam w to co usłyszałam. - nie.. - sięgnęłam po leżącą torbę na ziemi. - wystarczysz mi ty. - pocałowałam ją w policzek udając się w stronę korytarza. jak zawsze w poniedziałki zrywałyśmy się z wf-u. nasz kochany wuefista zawsze wysyłał do wychowawczyni jak się nie ćwiczyło. prościej było wyjść ze szkoły. udałyśmy się na stare boisko gdzie zawsze siadałyśmy z chłopakami. Błażej z Łukaszem już tam na nas czekali. przywitali się z nami i z nieznajomym kolega. usiedliśmy na ławce pod drzewami rozmawiając. miałam dziwne uczucie że ktoś non stop się na mnie gapi. kiedy odwróciłam wzrok choć na chwilę w stronę Dawida on robił to samo. kiedy sięgnęłam po paczkę papierosów z torebki częstując wszystkich dookoła miałam wrażenie że zje mnie wzrokiem. - palisz ? - skierowałam paczkę w jego stronę. - nie skracam sobie życia. - wstał z ławki udając się w stronę budynku. patrzyłam jak odchodzi, nie wiedziałam o co mu chodziło. - to tylko fajki. - krzyknęłam.na biologi nasz ulubiony nauczyciel rozsadził mnie i Laurę za gadanie. - do pierwszej ławki ! natychmiast. - zaglądnął tylko do dziennika - Fic, panna Fic. natychmiast ! - niechętnie podniosłam się ze swojego miejsca udając się na wskazane. usiadłam koło kolegi. patrzyłam na niego, widziałam że spogląda na mnie kątem oka. słyszałam jak nauczyciel tłumaczy co mamy robić. - o co ci chodzi  - pytał. - mi o nic.. - sięgnęłam po flakonik podając mu - sory za tamto.. - wymamrotał. - spoko. - odpowiedziałam zapisując zadanie z tablicy. unikałam rozmowy z nim, Laura wkurzała mnie pisząc co chwilę esemesy do mnie. odwróciłam się w jej stronę posyłając wzrok. wyszłyśmy razem ze szkoły jednak ona udała się na parking gdzie czekał na nią ojciec - odwiozę cię.. - proponowała. - nie.. - uśmiechnęłam się schodząc po schodach. wyciągnęłam słuchawki, miałam zamiar zanurzyć się w wielkiej dawce pezeta. - cześć. - uśmiechnął się. - siemasz.. - odpowiedziałam od niechcenia. - spieszysz się gdzieś ? - miałam nadzieje że uniknę tego pytania.- nie. chyba nie. - widziałam przy ławce stojącego Wojtka. - poczekaj. - powiedziałam biegnąc w jego stronę. - szczęścia. - uśmiechnęłam się do niego. - o czym ty mówisz. - zaśmiał się. spojrzałam na niego zmieszana, mimo wszystko że wiedział o co chodzi zgrywał głupa. - dzięki dzięki. ale chciałem z tobą pogadać. - położył swoją dłoń na mojej tali przyciągając mnie do siebie. - nie Wojtuś. nie tym razem. - mówiąc patrzyłam mu prosto w twarz. szarpnęłam jego dłonią. - nie jesteśmy razem i nie będziemy. - warknęłam. - i tak nie mam czasu, jestem już umówiona. - odwróciłam się za siebie w poszukiwaniu Dawida. - że z nim ? - zaśmiał się. - odwal się. - postawiłam dwa kroki w stronę Dawida. - na drugi raz nie pierdol głupot na mnie do Bartka dobra. - warknęłam odchodząc. - idziemy ? - uśmiechnęłam się udając się w stronę parku.

ms.inlove 



wtorek, 24 stycznia 2012

V

wróciłam do domu na umówioną godzinę z Laurą. przed domem widziałam samochód zdrajcy. z torby sięgnęłam po klucze otwierając drzwi od domu. - no wreszcie jesteś. - słyszałam dobiegający głos mamy. - chodź. - uśmiechnęłam się do mnie. ściągnęłam najki i położyłam torbę na schodach. weszłam do kuchni gdzie przy stole siedzieli wszyscy wraz z Laurą i Wiktorią. Bartek popatrzył na mnie nic nie mówiąc, ja zatem objęłam Laurę od tyłu proponując jej abyśmy poszły na górę kiedy mama wręczyła mi talerz z pizza i kubkiem soku pomarańczowego. - no o co chodzi. - wypytywała po drodze do mojego pokoju nic nie mówiąc otworzyłam drzwi od pokoju siadając na łóżku. sięgnęłam po laptopa trzymając szklankę w ręku. nic nie mówiąc odpaliłam go logując się na portal. - " zmienił status z wolny na w związku " - przeczytałam w myślach. po mojej twarzy można było wnioskować że coś mnie wkurzyło. - pokaż.. - sięgnęła po laptopa. - że co kurwa ! - stanęłam przy oknie wpatrując się w księżyc. - czego ja z nim nie pogadałam no! - zachowałam się tak jak Bartek dziś rano. walnęłam pięścią w parapet. - o czym ty mówisz ? - Laura przytuliła mnie do siebie. czułam że muszę się komuś wygadać. - Bartek zabrał mnie dziś do galerii nie powiedział nawet po co.. - zaczęłam - poszliśmy do kawiarni i w ogóle i okazało się że umówił mnie na rozmowę z Wojtkiem. super czyż nie ! - lekko podniosłam ton. - nie chciałam z nim gadać i nadal nie chcę. niech będzie z ta lafiryndą... jak ona miała ? - Laura zaglądnęła na ekran - Kamila - powiedziała. wyszłam do łazienki, szukałam zmywacza do paznokci i wacików. usiadłam z powrotem na łóżku zmywając czarny lakier. z torebki sięgnęłam po ten co kupiłam - ładny kolor nie ? - podałam jej flakonik. - miętowy.. - rozmarzyła się. siedziałyśmy rozmawiając o tym jak jej związek z Kubą kwitnie. - jest fajnie, mogło by być lepiej, ale nie. niech tak będzie. - nie poznawałam jej. była inną dziewczyną, stała się bardziej promienna i wesoła. moja mama zaproponowała że odwiezie Laurę do domu żeby nie fatygować jej ojca. pożegnałam się z nią następnie wsiadłam do samochodu jadąc do domu. - wszystko dobrze ? - słyszałam wypowiedziane pytanie z jej ust. spojrzałam na nią nic nie mówiąc. znała mnie przecież na wylot wiedziała co i jak gdzie i kiedy coś się ze mną dzieje. - z Bartkiem kochanie, nie odzywacie się. nowość. - zaśmiała się. - od dziś codzienność. - wymamrotałam.
mistrzu pomyślałam wychodząc z łazienki zapominając o koszulce. weszłam do pokoju szukając czegoś co mogła bym na siebie włożyć. - Bartek do cholery ! - krzyknęłam kiedy jego osoba pojawiła się w moim pokoju. - debilu. - syknęłam. - spoko spoko mała. przebierałem cię jak byłaś małym brzdącem. - zaśmiał się siadając na łóżku kiedy ja na siebie wciągałam bokserkę. spojrzałam na plan lekcji pakując do torby potrzebne książki. - pogadamy ? - pytał - nie.. bo nie mamy o czym. - odpowiedziałam sięgając po telefon. - dasz mi przejść. - drzwi trzymał nogą - bo się spóźnię na autobus.. - patrzył się na mnie cwaniackim wzrokiem. - odwiozę cię. - zaproponował. - dobra - zaczęłam. - chce to już zakończyć. - usiadłam obok niego - skoro mnie tak bardzo kocha jak to wczoraj powiedziałeś to może wmówisz mi że z Kamilka jest dla zabawy co. - czekałam na jego odpowiedź. - zatkało. - dodałam wychodząc z pokoju. trzasnęłam drzwiami wychodząc z mieszkania. w parku spotkałam Błażeja mocno mnie przytulił, wiedział o sprawie to i owo. po drodze do szkoły mu wszystko wytłumaczyłam. na szczęście ani Wojtek ani Bartek nie byli w mojej szkole wiedziałam że żaden z nich nie spierdzieli mi dnia już do końca. Błażej poszedł na swoje lekcje kiedy ja siedziałam pod klasą czekając na zastępstwo z polaka. usiadłam na ziemi wkładając słuchawki w uszy.
- chwila spokoju - pomyślałam.  
siedziałam na ziemi myśląc jak to było jak byliśmy razem. jak fajnie było jak spędzaliśmy razem zeszło roczne wakacje u jego rodziny w Sopocie wraz z naszymi znajomymi. jak fajnie było wiedzieć że jest się dla kogoś całym światem. przez myśl przebiegały mi obrazy jak w jakimś slide-show z tych wszystkich momentów co byliśmy razem. te wszystkie chwile, te dobre ale i też te złe. moje rozmyślenia przerwał mi nowy nauczyciel od matmy, dziś miałyśmy z nim zastępstwo dwu godzinne. usiadłam w swojej ławce czekając aż się pojawi Laurą . - wolne ? - zapytał nie znajomy mi kolega. - eee tak.. ? - spojrzałam na niego zmieszana. w tym momencie przypomniało mi się że Laura ma wizytę u dentysty będzie dopiero na trzecią lekcje. nie pewnie uśmiechnęłam się do kolegi obok. pan przedstawił nam wszystko to co mamy zrobić przez te dwie godziny. schowałam kartki które rozdał niestarannie do torby wyjmując mój zeszyt w serduszka.
i nawet nie wiesz jak cholernie brakuje mi twojego dotyku, jak brakuje mi tych twoich cwaniackich docinek. po prostu brakuje mi ciebie. - napisałam. chwilę potem zamknęłam zeszyt widząc że kolega zagląda mi przez ramię. - mógł byś ? - syknęłam. - sorry.. - wymamrotał. - Dawid - powiedział uśmiechając się.
ms.inlove 


niedziela, 22 stycznia 2012

IV

wchodząc do galerii na wszystkich sklepowych oknach widniały wielkie napisy z " SALE " i do tego inne procenty obok. - zakupy ? - spojrzałam na niego. - chyba żartujesz. - zaśmiał się. tak, jak przeciętny facet nie lubił zakupów, wręcz ich omijał. szliśmy nic nie mówiąc kiedy moim oczom ukazało się stoisko z Inglotem. - Bartuś. - uśmiechnęłam się do niego. - nie, nie idziemy tam.! - powiedział stanowczym głosem. - idziemy. - pociągnęłam go za ramie udając się w stronę stoiska. - no chodź. - popędzałam go. stanęłam przed regałem z lakierami do paznokci. - ładny ? - kolejno podnosiłam kolorowe buteleczki w jego stronę. on nie zmieniając tonu powtarzał jedno słowo - piękne. - patrzyłam na niego kiedy co chwilę nerwowo wyciągał telefon patrząc na wyświetlacz. - co jest ? - trzymałam w ręce lakier - nic. - syknął odbierając telefon. podeszłam do kasy podając kobiecie należność kiedy ona pakowała wybrany przeze mnie lakier do małej torebeczki. - już ? - stał obok mnie uśmiechając się do dziewczyny za ladą. - już. - zaśmiałam się wypychając go w dalszą część galerii. - coś jeszcze masz zamiar kupić ? - pytał zrezygnowany. - nic. - uśmiechnęłam się chowając portfel do torby. - co to za kolor. - trzymał małą buteleczkę w ręce. - ładny, ale tobie się podobać nie musi. - wyrwałam mu z ręki pakując z powrotem do torebki. szliśmy razem przez alejkę która prowadziła do naszej kawiarenki. - Costa. - przeczytałam w myślach. rozglądałam się szukając wolnych miejsc. - to ja zajme.. - nie dał mi dokończyć zdania. - nie, chodź zamówimy najpierw. - stanęłam obok niego czytając wiszącą nad mną listę z proponowanymi kawami. - to tak.. - zaczął - espresso i latte. - popatrzył na mnie. nic nie mówiąc kiwnęłam głową. Bartek niósł tacę z naszymi kawami kiedy ja sięgnęłam po saszetki z cukrem. chwilę potem zniknął z mojego pola widzenia. gdzieś w oddali widziałam jak machał w moją stronę ręką. przed nim siedział jakiś chłopak - tak wnioskuję tylko po tym że siedział w bluzie z kapturem na głowie. podeszłam do stolika kładąc saszetki na tatce siadając obok Bartka. chwile potem chłopak ściągnął kaptur. patrzył mi prosto w oczy. nie wiedziałam co mam zrobić, siedzieć tam dalej z nimi czy wyjść stamtąd szybciej niż tam weszłam.
- wyjdź ! -  mówiło moje drugie ja. 
sięgnęłam po dwie saszetki wsypując cukier do szklanki następnie mieszając kawę. - masz coś do mnie ? - rzuciłam w stronę chłopaka. nic nie mówiąc uniósł kąciki ust ku górze. - no i co się szczerzysz. - pomyślałam. Bartek skończył pić swoją kawę jeszcze zanim ja zanurzyłam usta w mojej. - dokąd ? - pociągnęłam go za rękę. - albo siedzisz tu ze mną albo ja wychodzę. - wiedział że mówię serio. nic nie odpowiedział. zaczęli rozmawiać na temat jakiegoś meczu czy czegoś, nie zwracałam na nich uwagi. jednak czułam jego wzrok na sobie. sięgnęłam po telefon.
do Laury : zabije Bartka dziś wieczorem a ty mi w tym pomożesz. ! 
chwilę potem dostałam odpowiedź, uspokoiłam ją że opowiem jej wszystko wieczorem. wypiłam swoją kawę i chwilę potem wstałam od stolika - dzięki brat. - uśmiechnęłam się do niego. poczułam jego dłoń na swoim nadgarstku. starałam się wyrwać jednak na marne. - porozmawiaj ze mną proszę cię. - przyznam chciałam z nim porozmawiać. wyjaśnić wszystko ale jednak nie w tym momencie nie tam nie dlatego że on tego chciał. nie mogłam pokazać że może mi mówić co mam robić. - puść! - podniosłam ton. wybiegłam z galerii udając się na parking. - trzeba było z nim pogadać a nie unosić się honorem. - czepiał się mnie Bartek. - a ty co jego prawnik czy kto do cholery !? zajmij się swoją dziewczyną a nie moimi dawno zakończonymi sprawami. ! - krzyknęłam - nie rozumiesz że on cie kocha głupku. - patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami. - skąd wiesz ? co powiedział ci.. - zaśmiałam się. - mi też to dużo razy mówił. właśnie Bartek on to tylko mówi. on wcale tego nie czuję. - głos mi się łamał. - odwróciłam głowę w droga stronę - nic nie rozumiesz. - wytarłam spływającą po policzku łzę - siostra. - przytulił mnie do siebie. - nie! puść mnie. - odepchnęłam go od siebie. - idź! przyjaciel czeka. - wskazałam ręką w stronę galerii. szłam przed siebie, sięgnęłam po ipoda z torebki podłączając się do niego. udałam się do parku gdzie zawsze z nim siedziałam. pod palcem czułam nasze inicjały wyryte na jednej z desek.
ms.inlove 


sobota, 21 stycznia 2012

III

trzymałam kolejną butelkę z kolei w dłoniach. stałam oparta o ścianę wsłuchując się w kolejny bit z nowo nagranej składanki. gdzieś w oddali widziałam Laurę z Kubą obok nich Bartka z kolegami. jednak nie było śladu po Wiktorii.. - przejmujesz się nią. - zaśmiałam się w sobie. wyszłam do kuchni na papierosa. oparłam się o parapet otwartego okna odpalając go. po czułam czyjąś dłoń na swojej tali. - weź tą rękę. - syknęłam nie odwracając wzroku. oparł się łokciami tak jak ja. czułam jego wzrok na swojej twarzy. - po co palisz ? - zapytał. nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, szczególnie z nim szczególnie na ten temat. - pale bo lubię. - patrząc mu prosto w oczy zaciągnęłam się po raz kolejny. wymamrotał coś pod nosem. nienawidziłam takich o momentów, stoi obok mnie. nie mamy o czym rozmawiać. już nic nas nie łączy. nic kompletnie ! wielkie zero. - palę bo mnie nauczyłeś. palę przez ciebie.. - zaśmiałam się. - palę dzięki tobie. - dodałam gasząc papierosa. czułam jego wzrok na sobie kiedy szłam w stronę pokoju. usiadłam na sofie patrząc na wszystkich jak się bawią. - no siostra dawaj. - stuknął mi w butelkę. - nie Bartuś, nie mam ochoty na balety. to mi wystarczy. - uniosłam butelkę ku górze. wstał z sofy nic nie mówiąc. - nie widziałaś mojej ? - pytał zanim wyszedł z pomieszczenia. nic nie odpowiedziałam, wzruszyłam tylko ramionami. - to dziwne. zawsze jest za nim krok w krok... - myślałam.

- o nieee . ! - podniosłam się z łózka z wielkim bólem głowy. słyszałam kłótnię obok z pokoju. - Bartek kurwa no.  ! - powiedziałam sięgając po stojącą przy łóżku butelkę z wodą. wyszłam z pokoju trzymając ją w dłoni. - głośniej się nie da. - wrzasnęłam wchodząc do niego do pokoju. - puka się. - pouczyła mnie Wiktoria. nic nie mówiąc usiadłam na fotelu patrząc na niego. - co mała kac - zaśmiał się kiedy kolejny raz przyssałam się do butelki. od tak zignorował ją z mojego powodu, coś nowego. z jednej strony wiedziałam że jak wyjdzie to wyspowiada mi wszystko. nie, nie dlatego że to ja wypytuję i wiem wszystko o nim i o niej ale tylko dlatego że mi ufa i wie że ma we mnie oparcie. przez ten czas w ogóle na nią nie spojrzał nie wspominając że nie reagował na jej czułe słówka. chwilę potem jej już nie było. - siedź sobie z swoją siostrzyczką. - mówiła pakując kolejno rzeczy to swojej torby. - wychodzę nie wiem o której wrócę - wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. po tym jak wyszła Bartek wpadł w szał  jak nigdy dotąd. - kurwa ! - krzyknął waląc pięściami w parapet. siedziałam na fotelu zastanawiając się co mogła zrobić. co się stało że doprowadziła go do takiego stanu. - dobra mała jedziemy. zbieraj się. - rzucił mi uśmiech sięgając kluczyki od auta. zaśmiałam się wychodząc z jego pokoju i udając się do swojego. niestarannie związałam włosy w koka wciągając na siebie szare dresy i żółtą koszulkę z myszką miki. na nogi wciągnęłam najki. - dawaj ! - słyszałam z dołu jak mnie woła - już. - krzyknęłam. wybiegłam z pokoju trzymając w ręce torbę i wciągając na siebie swoją ulubioną szarą bluzę. - wybieracie się gdzieś ? - słyszałam głos mamy dobiegający z kuchni. - no tak. - odpowiedział Bartek patrząc na mnie. - a śniadanie. - kobieta już stała obok nas. - dieta. - popatrzyłam na nią uśmiechając się. - zjemy na mieście. - pocałował ją w policzek po czym otworzył mi drzwi. patrzyłam na niego z niedowieżeniem. w niedziele rano wyciąga mnie z domu dokładnie o 11:29.
- coś musi być nie tak. - zaśmiałam się. popatrzył na mnie jak na idiotkę śmiejącą się do samej siebie. - wszystko dobrze ? - zaśmiał się. - jasne że tak. zastanawia mnie jedno gdzie i po co jedziemy. - odpowiedziałam sięgając po dzwoniący telefon. spojrzałam an ekran pokazując go Bartkowi. - pogadajcie sobie. - powiedział zrezygnowany. odebrałam. od razu zaczęła krzyczeć i nie dała mi dojść do słowa. siedziałam chwilę nic nie mówiąc.
- halo no ! - ponownie krzyknęła.
- nie drzyj mordeczki swej. - cmoknęłam do telefonu.
- bo ja coś do ciebie mówię a ty co ? - tak wkurzyła się.
- nie dałaś mi dojść do głosu. - odpowiedziałam.
- dobra dobra. - zaśmiała się - spotkamy się ? -
- jedziemy gdzieś z Bartkiem, nawet nie wiem gdzie. wieczorem u mnie ? - pytałam. Laura zgodziła się chwilę potem rozłączając się. - ploteczki co. - powiedział uśmiechając się do mnie. - wieczorem dopiero. - szturchnęłam go. chwilę się droczyliśmy jak zawsze. uwielbiałam spędzać z nim czas. tylko my we dwójkę. wtedy on i ja byliśmy innymi osobami. - jesteśmy na miejscu. - powiedział parkując samochód. moim oczom ukazał się wielki szyld jednej z wielu galerii w naszym mieście. niepewnie wysiadłam z samochodu sięgając po torbę leżącą na tylnych siedzeniach. dogoniłam Bartka pytającym wzrokiem spojrzałam na niego. - zaraz się wszystkiego dowiesz. - sięgnął po telefon wysyłając esemesa.

zero akcji. 
ale za to w następnym będzie się coś działo. obiecuje. : *
ms.inlove 

środa, 18 stycznia 2012

II

tak, przyznaje dalej mi na nim zależy i już chyba będzie. tsaa.. postanowienia co do jego osoby poszły się jebać. miło. szłyśmy obie przez park, Laura nadal coś mówiła na temat nauczyciela z biologi, że jak jej mógł postawić pałę.. ona i jej problemy. patrzyłam na nią i myślałam na tym jak ona daje rade. mieszka z ojcem, zero kontaktu z matką, ma niezłe problemy w szkole przez dzisiejszą akcje. odebrałam połączenie odpowiadając tylko słowami " tak, nie, nie wiem. " na to Laura była przekonana że odpowiadam na jej wąty. po chwili się rozłączyłam skręcając w uliczkę ciągnąc ją przy tym za sobą.
- czemu tam  ? - pytała kiedy zorientowała się że idziemy inną droga. spojrzałam na nią nic nie mówiąc - bo już na nas czekają. - odpowiedziałam. nawet nie czekałam na jej odpowiedź. nasza przyjaźń od niedawna właśnie tak o wygląda, ona mówi ja słuchałam. na szczęście mam jeszcze chłopaków bo od tego jej marudzenia i kłapania tą buźką da się zwariować!. chwilę potem szłyśmy w umówione miejsce z chłopakami. Laura od początku zaczęła swoją opowieść o wrednym panu od biologi kiedy ja złapałam Błażeja pod rękę utrzymując dużą odległość za Laurą i Łukaszem.
- no mała co jest. - od razu wiedział że coś jest nie tak, że coś gryzie mnie do środka. spojrzałam na niego swoimi niebieskimi oczami nic nie mówiąc. - Wojt... - nie dokończył zdania. pewnie nie wiedział czy powinien. - Wojtek.. - odpowiedziałam mu w tym samym czasie przerywając. przez resztę drogi szliśmy wygłupiając się - zawsze wiedział jak poprawić mi humor - mówiłam sobie w myślach. czekałyśmy przed sklepem na chłopaków kiedy oni weszli kupić po piwie. - co cię gryzie ? - usłyszałam jej głos - nic - spojrzałam na nią posyłając jej wymuszony uśmiech. wyciągnęłam z kieszeni papierosy odpalając jednego. skierowałam paczkę w stronę Laury z nadzieją że sięgnie po jednego. - dzięki.. - odwróciła wzrok w drugą stronę. czułam wibracje w kieszeni kiedy sięgnęłam po telefon widniało tam  ' brat. ' 
od Bartka : mała wpadacie dziś czy nie ? 
schowałam telefon spowrotem do kieszeni nic nie odpisując. w głowie miałam kilka różnych wersji jak by ta ' impreza ' u Wojtka wyglądała. - kłótnia czy byśmy się pogodzili od tak.. - myślałam. kiedy Błażej z Łukaszem wyszli ze sklepu zaproponowałam im abyśmy wbili na imprezę do Wojtka. wyraz twarzy Błażeja i Laury nie zaskoczył mnie wcale. oboje byli zszokowani. Łukasz nie przykładał zbyty wielkiej uwagi do kogo i gdzie ważne by było co pić.. chwilę całą czwórką naradzaliśmy się czy idziemy czy nie. chwilę potem wysyłałam esemesa do Bartka,
do Bartka : będziemy za 20 minut. 
- wiesz co robisz ? - powtarzałam sobie jego pytanie. - nie. - spojrzałam na niego - co mi szkodzi. - zaciągnęłam się papierosem.

kolejny rozdział : *
ms.inlove 



niedziela, 8 stycznia 2012

I

- nic nie rozumiałam z tego co do mnie mówił. dziwny jest... - nawijała coś do mnie Laura. tak przyznam nie słuchałam jej, myślami byłam całkiem gdzie indziej.
- słuchasz mnie ? - szturchnęła mnie w ramię. 
- ała ! - krzyknęłam uśmiechając się. - tak słucham cię. - dodałam. wiedziała że kłamie. 
- to zacznę od nowa. - powiedziała, spojrzałam na nią przyśpieszając kroku. w głębi parku widziałam znajomych Bartka, jego osobę też ale przecież nie mogło by zabraknąć panny Wiktorii - dobra mała skręcamy tam. - przerwałam jej w połowie zdania. 
- czemu ? - przystanęła. ja rzuciłam jej tylko spojrzenie idąc dalej. - Zocha, ale on tu idzie. - pociągnęła mnie za rękaw. odwróciłam się lądując na moim bracie. 
zabiję ją kiedyś - mówiłam w myślach. 
- brata nie poznajesz ? - ściągnął mi kaptur z głowy - tak lepiej. - zaczął poprawiać mi włosy. zaraz za nim widziałam sylwetkę osoby za którą wręcz nie przepadam.. - chodź. - powiedziałam do Laury która już nawiązała kontakt wzrokowy z Kuba, Kuba najlepszy przyjaciel mojego brata. nie powiem bo jest przystojny nawet bardzo. jednak ja do niego nie mam zamiaru startować w porównaniu z moją przyjaciółką. 
- chodźcie do nas. - brat objął mnie i Laurę zostawiając w tyle miłość swego życia. kiedy doszliśmy do ławki chłopaki zrobili nam miejsce - nie wygłupiać się. - rzuciłam im uśmiech. 
-  dziś jest melanż wpadniecie ? - pytał - kochanie.. - wtrąciła się Wiktoria. 
- wybacz braciszku ale mam lepsze plany niż zabawę z nią. - zmierzyłam ją z góry na dół. tak, nie kryję się z tym że jej nie lubię. wszyscy w grupie Bartka wiedzieli że drę z nią koty. myślałam że będę mieć lepszy kontakt z dziewczyną mojego brata - tak jak w filmach. super kontakt, zakupy i wspólne melanże. - nie z nią na pewno nie.  
szukałam Laury i jej niedoszłego chłopaka Kuby. - jest ! - pomyślałam, widząc ich w oddali stojących przy następnej ławce. chłopaki widząc mój wzrok skierowany w ich stronę od razu polecieli ze mną. - ładnie razem wyglądają - słyszałam komentarze jednego - nie bądź zazdrosna. - słyszałam kolejny komentarz który był adresowany w moją stronę. - nie mam o co.. - warknęłam odpalając papierosa. wyciągnęłam telefon sprawdzając która godzina ; 16:57 - a na siedemnastą obie miałyśmy być u chłopaków.
do Laury : ruszaj tą dupę tu. nie migdal się tak z nim. 
wysłałam esemesa czekając na jej reakcje, chwilę potem oboje stali koło mnie. - nie migdaliłam się. - warknęła Laura na co ja się zaśmiałam. popatrzyłam tylko na Kubę który miał banana na twarzy od ucha do ucha. pożegnałam się z wszystkimi odchodząc od grupy. - Zośka - słyszałam wołanie mojego brata. - chyba zapomniałem ci powiedzieć u kogo dziś ten melanż. - widziałam jego bielusieńkie ząbki kiedy się uśmiechnął. - Wojtuś robi dziś imprezkę. no przecież ciebie zabraknąć nie może. - pomachał mi na pożegnanie. po tych słowach stanęłam jak wryta. nie chciałam okazać żadnego zainteresowania jego osobą. - miłej zabawy. - pomachałam mu na pożegnanie uśmiechając się sztucznie. 
- masz zamiar iść ? - słyszałam pytanie Laury które odbiło się od mojego ucha. spojrzałam na nią nic nie mówiąc. - nie idę. - powiedziałam kończąc temat. zaciągnęłam kaptur na głowę wkładając w uszy słuchawki. wysłałam esemesa do Błażeja że się spóźnimy niech na nas poczekają. 

opinie mile widziane  ;  * 
pierwszy jak zwykle nudny no ale to dopiero początek. dopiero się rozkręcam.
informuje na gadu. info w pierwszej notce.
pozdrawiam  : ms.inlove 


sobota, 7 stycznia 2012

Prolog ;

" wszystko się zmienia " tak to totalna prawda. nucę właśnie piosenkę Sidney Polak - otwieram wino. super nuta.  jest jednym z moich ulubionych wykonawców.  lecę do szkoły robaczki. 
pozdrówcie się sami. : * 
pod : Zocha.

tak mam na imię Zośka jednak znajomi zwracając się do mnie Zocha nigdy nie zastanawiałam się czemu. jestem normalną nastolatką z pozoru spokojną i zamkniętą w sobie dziewczyną. łatwo ale nie chętnie nawiązuję nowe znajomości. mieszkam  na osiedlu domków jednorodzinnych, razem z rodzicami i bratem, a no i jego dziewczyna.. -.- jaka jestem ? z pozoru miła ale dla odpowiednich wręcz wredna. ze znajomymi jestem kimś innym niż z rodziną. chyba brat tylko zna mnie od tych dwóch stron. właśnie Bartek 20 letni przystojniak. jesteśmy całkiem inni ale czasem razem trzymamy sztamę. dobrze się dogadujemy, niestety do czasu kiedy na horyzoncie nie pokaże się Wiktoria. jednak od pewnego czasu Bartek przyjął do wiadomości to że nigdy jej nie polubię. są ze sobą już dobre trzy lata. jak on to mówi " związek na całe życie ". Wiktoria jest od niego młodsza o rok - chyba. nie interesuję się nią. od zawsze miałam wrażenie że jest z nim tylko dla kasy. nie powiem, bo żyjemy ponad stan ale ani ja, ani mój brat czy nawet rodzice nie pokazujemy tego. nie zachowujemy się jak wielkie państwo bo mamy kasę. niestety za pieniądze nie da się wszystkiego kupić. to co jest mi na razie do szczęścia potrzebne to oni - moja święta trójca - Laura, Błażej i Łukasz. to z nimi piłam pierwsze piwo, paliłam pierwszego papierosa i to z nimi przeżyłam pierwszego kaca. z Laurą znamy się od małego bobasa. jej mama z moją znały się ze studiów, jednak po rozwodzie jej rodziców Laura zamieszkała z ojcem - na szczęście. nie chciała bym stracić takiej osoby. chłopaków poznałyśmy w podstawówce. na początku jak to zwykle dokuczaliśmy sobie non stop jednak to przerodziło się w przyjaźń. w bardzo dobrą przyjaźń. każdy z nas coś przeszedł w życiu. każdy z nas zna każdego historię do a do z. ufamy sobie jak nikt. a no i oczywiście, nasza obietnica. " nigdy nie pozwolimy aby zawód miłosny czy inna osoba zniszczyła naszą przyjaźń. " taka mała obietnica. 

na razie  nie będę kontynuować pisania tamtego bloga " pozory mylą " . 
naszła mnie odrobina weny na nowe opowiadanie, 
ale zakończenie do tamtego pewnie niedługo się pojawi.
informacje na gadu co do kolejnego rozdziału 32888960. napisz albo podaj swój w komentarzu : * 
ms.inlove