niedziela, 22 stycznia 2012

IV

wchodząc do galerii na wszystkich sklepowych oknach widniały wielkie napisy z " SALE " i do tego inne procenty obok. - zakupy ? - spojrzałam na niego. - chyba żartujesz. - zaśmiał się. tak, jak przeciętny facet nie lubił zakupów, wręcz ich omijał. szliśmy nic nie mówiąc kiedy moim oczom ukazało się stoisko z Inglotem. - Bartuś. - uśmiechnęłam się do niego. - nie, nie idziemy tam.! - powiedział stanowczym głosem. - idziemy. - pociągnęłam go za ramie udając się w stronę stoiska. - no chodź. - popędzałam go. stanęłam przed regałem z lakierami do paznokci. - ładny ? - kolejno podnosiłam kolorowe buteleczki w jego stronę. on nie zmieniając tonu powtarzał jedno słowo - piękne. - patrzyłam na niego kiedy co chwilę nerwowo wyciągał telefon patrząc na wyświetlacz. - co jest ? - trzymałam w ręce lakier - nic. - syknął odbierając telefon. podeszłam do kasy podając kobiecie należność kiedy ona pakowała wybrany przeze mnie lakier do małej torebeczki. - już ? - stał obok mnie uśmiechając się do dziewczyny za ladą. - już. - zaśmiałam się wypychając go w dalszą część galerii. - coś jeszcze masz zamiar kupić ? - pytał zrezygnowany. - nic. - uśmiechnęłam się chowając portfel do torby. - co to za kolor. - trzymał małą buteleczkę w ręce. - ładny, ale tobie się podobać nie musi. - wyrwałam mu z ręki pakując z powrotem do torebki. szliśmy razem przez alejkę która prowadziła do naszej kawiarenki. - Costa. - przeczytałam w myślach. rozglądałam się szukając wolnych miejsc. - to ja zajme.. - nie dał mi dokończyć zdania. - nie, chodź zamówimy najpierw. - stanęłam obok niego czytając wiszącą nad mną listę z proponowanymi kawami. - to tak.. - zaczął - espresso i latte. - popatrzył na mnie. nic nie mówiąc kiwnęłam głową. Bartek niósł tacę z naszymi kawami kiedy ja sięgnęłam po saszetki z cukrem. chwilę potem zniknął z mojego pola widzenia. gdzieś w oddali widziałam jak machał w moją stronę ręką. przed nim siedział jakiś chłopak - tak wnioskuję tylko po tym że siedział w bluzie z kapturem na głowie. podeszłam do stolika kładąc saszetki na tatce siadając obok Bartka. chwile potem chłopak ściągnął kaptur. patrzył mi prosto w oczy. nie wiedziałam co mam zrobić, siedzieć tam dalej z nimi czy wyjść stamtąd szybciej niż tam weszłam.
- wyjdź ! -  mówiło moje drugie ja. 
sięgnęłam po dwie saszetki wsypując cukier do szklanki następnie mieszając kawę. - masz coś do mnie ? - rzuciłam w stronę chłopaka. nic nie mówiąc uniósł kąciki ust ku górze. - no i co się szczerzysz. - pomyślałam. Bartek skończył pić swoją kawę jeszcze zanim ja zanurzyłam usta w mojej. - dokąd ? - pociągnęłam go za rękę. - albo siedzisz tu ze mną albo ja wychodzę. - wiedział że mówię serio. nic nie odpowiedział. zaczęli rozmawiać na temat jakiegoś meczu czy czegoś, nie zwracałam na nich uwagi. jednak czułam jego wzrok na sobie. sięgnęłam po telefon.
do Laury : zabije Bartka dziś wieczorem a ty mi w tym pomożesz. ! 
chwilę potem dostałam odpowiedź, uspokoiłam ją że opowiem jej wszystko wieczorem. wypiłam swoją kawę i chwilę potem wstałam od stolika - dzięki brat. - uśmiechnęłam się do niego. poczułam jego dłoń na swoim nadgarstku. starałam się wyrwać jednak na marne. - porozmawiaj ze mną proszę cię. - przyznam chciałam z nim porozmawiać. wyjaśnić wszystko ale jednak nie w tym momencie nie tam nie dlatego że on tego chciał. nie mogłam pokazać że może mi mówić co mam robić. - puść! - podniosłam ton. wybiegłam z galerii udając się na parking. - trzeba było z nim pogadać a nie unosić się honorem. - czepiał się mnie Bartek. - a ty co jego prawnik czy kto do cholery !? zajmij się swoją dziewczyną a nie moimi dawno zakończonymi sprawami. ! - krzyknęłam - nie rozumiesz że on cie kocha głupku. - patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami. - skąd wiesz ? co powiedział ci.. - zaśmiałam się. - mi też to dużo razy mówił. właśnie Bartek on to tylko mówi. on wcale tego nie czuję. - głos mi się łamał. - odwróciłam głowę w droga stronę - nic nie rozumiesz. - wytarłam spływającą po policzku łzę - siostra. - przytulił mnie do siebie. - nie! puść mnie. - odepchnęłam go od siebie. - idź! przyjaciel czeka. - wskazałam ręką w stronę galerii. szłam przed siebie, sięgnęłam po ipoda z torebki podłączając się do niego. udałam się do parku gdzie zawsze z nim siedziałam. pod palcem czułam nasze inicjały wyryte na jednej z desek.
ms.inlove 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz