poniedziałek, 24 września 2012

24 Września Część I

opuściłam mieszkanie zaraz po godzinie ósmej. wyszykowałam się i zamówiłam taksówkę podając kierowcy ulicę. spojrzał w lusterko - już się robi. - mówił. widząc brak mojej reakcji zapalił samochód. wysiadając sięgnęłam po portfel a z niego kilka złotych. wręczyłam z uśmiechem na ustach zamykając drzwi. spojrzałam na zegarek który wskazywał 8:20. szłam w stronę sądu. widząc wielki szyld na czerwonym tle. usiadłam na ławce zaraz po drugiej stronie ulicy. z torebki wyciągnęłam dzwoniący telefon.
- już wyszłaś ? - pytał zrezygnowany.
-  tak.. - odpowiedziałam.
- nic nie zjadłaś, myślałem że pojedziemy razem... -
nic nie odpowiedziałam.
- Agata ? - powtarzał kolejno.
- nie chciałam jechać z wami. nie chciałam widzieć wyrazu twarzy Antka. nie chciałam czuć współczucia od ciebie, ani smutku od niego. wiem że mam w tobie największe oparcie, jednak muszę przejść przez to sama. kocham cię. - wyszeptałam rozłączając się.
z daleka widziałam podjeżdżający samochód ojca. widziałam jego sylwetkę zbliżającą się coraz bliżej do mnie. chwilę potem siedział zaraz obok mnie. patrzył na mnie. jednak ja nie umiałam spojrzeć w jego stronę.
- nie chcę żebyś się wtrącał w moje życie. - powiedziałam. - nie było cie w nim przez osiemnaście lat. nie było ciebie kiedy tego najbardziej potrzebowałam, w momencie kiedy bardzo miły policjant odwiózł mnie do domu dziecka wraz z panią z opieki społecznej. nie było cie. - spojrzałam na niego. - to dlaczego masz być teraz ? co się teraz zmieniło ? - wstałam z miejsca udając się do wejścia.
szłam przez wielki korytarz trzymając wezwanie w dłoni. spojrzałam raz jeszcze upewniając się jaki numer sali. szłam dalej szukając numeru 17 na drzwiach. podeszłam bliżej czytając coś na białej kartce. moja rozprawa jako pierwsza. odręcznie napisane nasze nazwiska i powód sprawy. niżej kolejne rozprawy. usiadłam na ławce koło drzwi. wyciągnęłam mały notes a z niego zdjęcia. jedno razem z Antkiem jak mieliśmy po kilka lat. kolejne to tylko z domu dziecka. z dziewczynami czy jakieś z wycieczki. jedno z Pawłem które schowałam do kieszeni marynarki. sięgnęłam po telefon pisząc esemesa.
do Pawła : przepraszam. : *
po kilku minutach robiło się bardziej tłoczno. w tłumie zauważyłam swojego prawnika. wstałam podając mu dłoń.
- nie denerwujemy się. - zajął miejsce obok mnie. był bardzo zadowolony i uśmiechnięty w przeciwieństwie do mnie.  - zaraz powinni być nasi świadkowie. - dodał.
wiedziałam o kim mówi, miała być Helena, Paweł i psycholog który rozmawiał z Antkiem.
- Rozprawa o prawa do opieki nad mało letnim Antoninem Fic. - za drzwi można było usłyszeć czyiś głos.
weszliśmy do środka zajmując miejsce po prawej stronie. chwilę potem weszła matka ze swoim prawnikiem. w tłumie ludzi zauważyłam ojca siedzącego na miejscu dla widowni. nie patrzył na mnie ani na matkę, jego wzrok skierowany był przed siebie. chwilę potem weszła pani sędzia i zajęła swoje miejsce.
po przeczytaniu wniosku który złożyła matka sędzia oddała głos mojemu prawnikowi.
- Ja wraz z panią Agatą oddalamy wniosek złożony przez panią. Naszym zdaniem opiekę rodzicielską nad nieletnim Antkiem powinna sprawować moja klientka. - zajął miejsce. wtedy sędzia zwróciła się do mnie.
- niech pani powie... - zamyśliła się - od kiedy Antonin mieszka z panią. - patrzyła na mnie.
- od 28 Lipca. - odpowiedziałam.
- dobrze.. w jakich okolicznościach zastała pani brata tamtego dnia ? -
- dostałam wiadomość wieczorem 27 Lipca że mój brat jest w szpitalu z powodu kolejne libacji którą urządziła moja oto matka. z pomocą jednego z opiekunów dostałam się do szpitala. na drugi dzień dostałam wypis, pojechałam do domu zabrałam wszystkie jego rzeczy i pojechałam do mieszkania w którym sama miałam zamieszkać. dom w jakim był stanie ? w takim jak zawsze wysoki sądzie. matka spała w pokoju - spojrzałam na nią. - w kuchni kolejni faceci, mieszkanie jak by po wojnie. - wydusiłam.
- Antek pojechał z panią dobrowolnie ? -
- tak, tego wieczoru jak byliśmy w mieszkaniu wypowiedział zdanie które wcale mnie nie zaszkowało. " ja nie chce wracać do mamy. " wtedy właśnie obiecałam bratu że nigdy do niej nie wróci ! - lekko podniosłam ton. 
- z tego co widzę w aktach, pani pracuje, mieszka razem z chłopakiem. - powiedziała
- tak pracuje na świetlicy w szkole. - odpowiedziałam zajmując miejsce.
- proszę wstać. - zwróciła się do matki. - dlaczego pani uważa że powinna opiekować się synem ? - pytała.
- bo to moje dziecko nie Agaty ! - chwilę potem płakała. - wysoki sądzie ja się zmieniłam, nie piję i szukam pracy. - patrzyła na mnie. - może nie w szkole jak ona, ale pieniądze mam. - odparła.
sędzia zwróciła swój wzrok do jej adwokata kiwając głową. 
pytań do niej był koniec. sędzia kolejno prosiła na salę Pawła a następnie Helenę. oboje zeznawali jak by nie było na moją korzyść. 
- ogłaszam przerwę, pół godziny ! - wypowiedziała i wstała z miejsca.
wszyscy opuścili salę czekając na werdykt. 
- będzie dobrze. - powtarzałam trzymając Pawła za rękę. 


ms.inlove 
no i mamy w końcu rozdział dotyczący rozprawy.
myślałam że się nigdy nie pojawi..
następny pewnie na weekendzie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz