czwartek, 13 września 2012

18 Września

na ścianie w świetlicy zawiesiłam trzy kolorowe kartki. zaczynając od pierwszego miejsca. następnie przykleiłam kolejno obrazki które wygrały konkurs " Nasza Polska Jesień". następnie zabrałam się za posprzątanie stolików po dzieciakach z zerówki. kredki trafiły na swoje miejsce a kolorowanki na stertę innych. nie wiem nawet kiedy minął mi cały dzień pracy. wyszłam z pomieszczenia trzymając kurtkę i torebkę w dłoni. zamknęłam drzwi i udałam się do wyjścia. z daleka widziałam samochód ojca i jego stojącego zaraz obok.
- cześć. - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
odwzajemnił mój uśmiech otwierając mi drzwi.
jechaliśmy autem w stronę miasta. kiedy zapytałam dokąd, nic nie odpowiedział. kiedy dotarliśmy na miejsce, jak zwykle wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. razem weszliśmy do kawiarni w której zawsze spędzałam czas z Miką. zajęliśmy miejsce w głębi pomieszczenia czekając na swoją kawę.
- myślałem że czas abyś przeprowadziła się z Antkiem do mnie. do domu. - powiedział jednym tchem.
- dlaczego ? - zaskoczona patrzyłam prosto w jego oczy.
- kochanie, masz zaledwie osiemnaście lat. pracujesz - to dobrze. masz młodszego brata którym się opiekujesz - wspaniale. chodzi o to że nie chce żebyś zmarnowała sobie życia. pójdziesz na studia, wyjdziesz za mąż za kogoś porządnego. - popił kawę.
- mam pracę, może nie zarabiam tam kokosów ale nam wystarcza. mam przy swoim boku chłopaka którego kocham a on mnie. Antek ? ta opiekuję się nim, na zmianę z Pawłem. jest dobrze i nie chce.. nie mam zamiaru nic zmieniać... -
- córeczko posłuchaj! - wtrącił.
- nie to ty mnie posłuchaj. nie będę układać życia pod twoje dyktando. to moje życie, mam zamiar przeżyć je w swój własny sposób. z bogatym mężem czy nie. ze studiami czy nie. - dokończyłam pić kawę i sięgnęłam po portfel wyciągając z niego dziesięć złotych. położyłam pieniądze i wyszłam z lokalu. mijając lokal  zajrzałam do środka - siedział na miejscu.
- nie jestem mamą. - syknęłam przez zęby.
weszłam do domu trzaskając drzwiami. dalej w głowie miałam te wypowiedziane przez niego zdania. uściskałam Antka i usiadłam na sofie. wtuliłam się w Pawła ramie nie wspominając nic o rozmowie z ojcem.
kiedy wszyscy już spali zaparzyłam sobie zieloną herbatę. wyszłam z kubkiem w dłoni na balkon. pod stopami czułam zimno od płytek. przymknęłam drzwi i oparłam się o barierkę popijając herbatę. patrzyłam na ulicę które były puste. nikt nie chodził, nikt nie jeździł. sporadycznie dało się usłyszeć szczęknięcie jakiegoś psa.
- takie zimno a ty na balkonie - wyszeptał.
odwróciłam się przytulając do niego.

ms.inlove 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz