czwartek, 7 czerwca 2012

27 Sierpnia

- może być dziś ? - pytałam - za godzinę ? - spojrzałam na zegarek. - dobrze. - rozłączyłam się.
szybko zebrałam siebie i Antka, wsiedliśmy w pierwszą taksówkę podając adres domu dziecka.
- nie możesz z nim zostać. on też ma pracę ! - krzyczałam na Antka.
- ale Agata.. - spojrzałam na niego, chwilę potem chłopak siedział cicho.
dojechaliśmy na miejsce prosiłam kierowce aby chwile zaczekał. wbiegłam do pomieszczenia przekazując Antka w ręce Heleny. 
- dosłownie na dwie godziny. - mówiłam zamykając za sobą drzwi. 
- gdzie teraz ? - pytał kierowca. 
wręczyłam mu wizytówkę z adresem adwokata. kiwnął tylko głową odpalając samochód.
- jest już pani, to dobrze. - mówiła sekretarka. 
weszłam do pomieszczenia gdzie mój adwokat był jeszcze sam. zdjęłam płaszcz i usiadłam przed nim.
- są w pokoju obok.. prosili o chwile rozmowy. - odparł.
- dobrze. - popatrzyłam się za siebie.
- będą pytać o wszystko, i to dosłownie. - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. 
z pokoju obok otworzyły się wielkie białe drzwi, zza nich było słychać głos mężczyzny który zapraszał nas do środka mówiąc że są gotowi. Podniosła się z miejsca jednak nie mogłam postawić ani kroku bliżej drzwi. 
- chodźmy. - szepnął trzymając mnie za ramie. 
weszliśmy do pokoju gdzie po przeciwnej stronie wielkiego szklanego stołu siedziała moja matka. całkiem odmieniona kobieta. zrobiony włos, ładne ciuchy nawet była lekko podmalowana. zajęłam miejsce koło okna wyglądając za nie.
- pada - pomyślałam.
jeszcze raz na nią spojrzałam, chciałam się upewnić że dobrze widzę. adwokat jeszcze przez chwilę rozmawiał ze swoim przeciwnikiem. kiedy ja patrzyłam prosto w jej oczy. widziałam złość a za razem upokorzenie. skierowała swoją twarz bliżej jej obrońcy szeptając coś mu do ucha. wiedziałam że zrobiła to tylko dlatego bo nie mogła znieść mojego wyrazu twarzy. dyskretnie przetarłam łzę która chwilę później skończyła by na moim  policzku.
-  proszę powiedzieć pracuje pani ? - mężczyzna po drugiej stronie zadał mi pytanie
- zaczynam od września. - patrzyłam na niego - w szkole. - dodałam.
- a mieszkanie ? - ponowne pytanie z jego ust.
- na razie mieszkam u przyjaciela ale mam zamiar znaleźć coś dla siebie i brata jak najszybciej. - mój wzrok powędrował w jej stronę.
- teraz może my. - mój adwokat kolejno sięgał po papiery.
- niech pani powie czemu oddała Agatę ? - przez ten cały czas trzymał mnie za dłoń. stchórzyła i nic nie odpowiedziała.
- dobrze to może tak, pani zdaniem ma pani warunki do wychowywania dzieci ? - na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- tak. mam mieszkanie, pracy może nie ale do czasu. - odpowiedziała.
po godzinnej rozmowie wyszłam z kancelarii w obecności adwokata.
- dziękuje. - podałam mu dłoń.
- nie boimy się tego co będzie za miesiąc tak ? bo oboje wiemy że będzie dobrze. - uścisnął moją dłoń.
- gdyby nie pan... - przerwał mi.
- Igor. - na jego twarzy pojawił się uśmiech. odwzajemniłam go nic nie mówiąc. wsiadłam w autobus jadąc po Antka. przed oczami cały czas miałam matkę. to jak wyglądała, jak mówiła i ten jej uśmieszek. na samym końcu wyciągnęła dłoń w moją stronę jednak nie byłam na tyle silna aby ją uścisnąć.


ms.inlove 
podoba się ? 

2 komentarze:

  1. zajebiste!! :)
    zapraszam na mojego bloga gdzie własnie pojawił sie 28 rozdział :)
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń