- pamiętam tyle że pani Irenka do mnie dzwoniła. - wyszeptałam. - nic więcej. - upiłam łyk kawy.
Paweł patrzył na mnie i nadal nic nie mówił. czekałam aż coś z siebie wydusi. nienawidzę takiej ciszy.
- będzie dobrze. - na te słowa jestem uczulona. moja twarz momentalnie skierowana była w jego stronę. była na niej złość. - nie mów tak do mnie. - wydusiłam z siebie. odstawiłam kubek na szafkę obok. wyszłam z sali. usiadłam na krześle przed drzwiami czekając na lekarza. na widok starszego mężczyzny w białym kitlu podniosłam się z miejsca.
- więc tak. - zaczął. - nie ma potrzeby abyśmy go zostawiali w szpitalu. - spojrzał na mnie spod okularów.
- to mogę go dziś zabrać tak ? - na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - tak. - odpowiedział i wręczył mi wypis. weszłam z powrotem do sali. ściągnęłam z siebie fartuch odkładając go na fotel. sięgnęłam po to torebkę. - mam wypis. - uśmiechnęłam się w stronę Pawła. Antek dalej spał. pocałowałam go lekko w policzek i oboje opuściliśmy szpital.
- weźmiemy twoje rzeczy i jedziemy do mnie. - pocałował mnie w policzek - tak a potem do matki. - sięgnęłam po jego dłoń.
- nie rycz ! - pocałowałam ją w policzek. - pod koniec sierpnia się widzimy ! - powiedziałam wychodząc z torbą w ręce. zanim wyszłam udałam się jeszcze do Heleny. podziękowałam jej za wszystko i życzyłam wszystkiego dobrego. następnie udałam się do Ewci.
- jadę już. - powiedziałam. - nie będę płakać. - po tych słowach obie się uśmiechnęłyśmy. - cieszę się. - pocałowałam ją w policzek i opuściłam dom.
jechaliśmy z Pawłem jakieś pół godziny. wręczył mi plik kluczy. - do domu. - uśmiechnął się. weszliśmy do domy. zostawiłam torbę w pokoju na łóżku. kolejno wyciągałam z niej ciuchy. - potem. chodź. - sięgnęłam po torebkę i już nas nie było.
- pójdę sama. - wysiadłam z auta. - nie chciałam aby szedł ze mną. - byłem tam nie raz. - objął mnie w pasie.
na schodach spotkaliśmy panią Irenkę, która na mój widok uroniła kilka łez. - przyjdź potem po rzeczy brata. - pogłaskała mnie po głowie i ruszyła w stronę swojego mieszkania. staliśmy przed drzwiami. na drzwiach widniała 7.
- szczęśliwa. - pomyślałam.
nacisnęłam na klamkę, wchodząc od domu. Paweł udał się do pokoju Antka pakując kilka rzecz ja przeszłam się po domu. naliczyłam trzech pijanych facetów w kuchni i kolejnych dwóch w salonie obok matki. szturchnęłam ledwo przytomną kobietę. udałam się do pokoju gdzie był Paweł. pomogłam mu pakować rzeczy. - chodź. - trzymałam mały plecak Antka w ręce. Paweł zbiegł na dół do samochodu a ja udałam się do pani Irenki. posiedziałam z nią chwilę w kuchni i przywitałam się z panem Henrykiem.
- tak idziesz ze mną. - pomagałam mu założyć koszulkę. - do Pawła. - wskazałam na niego. Antek mało mówił. uśmiechnął się tylko. wyszliśmy ze szpitala i jechaliśmy do domu. pokazaliśmy mu jego pokój. usiadł na łóżku i patrzył na mnie. usiałam obok niego.
- Agacia... - wyszeptał. zasygnalizowałam Pawłowi aby wyszedł z pokoju. - ja nie chce wracać do mamy. - wtulił się we mnie. - nie wrócisz obiecuję. - pocałowałam go w głowę.
wieczorem jak młody już spał my z Pawłem zastanawialiśmy się co teraz zrobić.
-możemy pojechać na jakieś małe wakacje, niech mały sobie użyje. non stop siedzi w czterech ścianach. - podał mi telefon. - dzwonił kilka razy. - powiedział. usiadłam bliżej niego. - wiem. musimy coś zrobić. - oparłam się o niego odpisując na mesa do Miki.
ms.inlove ♥
pisałam ten rozdział i myślałam że nigdy nie skończę, ale o to jest.
Super ;]
OdpowiedzUsuń