sobota, 3 marca 2012

XVIII

- czekaj, jak to ? - biegliśmy uliczkami w naszym parku. - dokładnie tak. dziś ma się wyprowadzić. ma jechać z powrotem do rodziców czy coś. nie wiem, mnie już to nie dotyczy. - pojawił się szczery uśmiech na jego twarzy. zadyszana usiadłam na ławce, - to dobrze. - klepnęłam go po ramieniu. - zaprosiłem dziś do nas Agatę, może ty zaprosisz Dawida ? - na samą myśl o nim, coś mi się w środku robiło. - nie wiem czy ma czas. - warknęłam. - zadzwoń, zapytaj. - podał mi swój telefon. - potem. - biegłam dalej. na czternastą byłam umówiona z Błażejem u niego w domu. szybko po porannym bieganiu wpadłam do łazienki. szybki prysznic, coś na ząb i gotowa do wyjścia. przez drogę do Błażeja myślałam nad tym co mówił Bartek. dla niego to takie proste, on zawsze był taki. wszystko już na teraz ma być zrobione i koniec. jednak to nie ja. ja muszę przemyśleć i przeczekać. chociaż czasem to dąży do większych problemów.
- no i to cała historia.. - wstał zaraz po tym jak skończyłam mu wszystko tłumaczyć. - nie rozumiem ich. - chodził po pokoju tam i z powrotem. - nie rozumiem jak mogli tak pomyśleć. kurwa ! - krzyknął - uspokój się. ! -  podniosłam ton. podeszłam do niego - rozumiem podejście Dawida, ale że Laura przecież wie jakie mamy stosunki całą czwórką. - przytulił mnie do siebie. - zadzwoń do niego. wyjaśnijcie sobie wszystko. - patrzyłam mu prosto w oczy. widziałam poczucie winy. - ja nie mam czego wyjaśniać. - usiadłam na fotelu - nie bądź taka. on nie raz do ciebie wyciągał rękę. teraz czas na ciebie. dzwoń. - chwilę potem trzymałam telefon przy uchu słysząc jego głos. - dobra. za pół godziny. - odparłam. chwilę potem się rozłączyłam. rzuciłam telefon na łóżko chowając twarz w rękach. - kurwa, ja go kocham ! - następnie oboje się śmialiśmy z mojego bardzo inteligentnego stwierdzenia. 
z Dawidem umówiłam się w parku na ławce, zaraz obok jeziora. z daleka widziałam że siedzi na ławce. miałam ochotę odwrócić się i w ogóle tam nie iść.
- opanuj się, głupku. kochasz go ! -  moje drugie ja.. 
- cześć. - usiadłam obok niego. - Zośka... - zaczął. nie miałam zamiaru mu przerywać. chciałam wiedzieć co ma do powiedzenia. - nie powinno tak być. powinienem ci bardziej ufać. nie wiem czemu tak pomyślałem że może cię coś łączyć z Błażejem. skarbie przepraszam cię. - patrzył mi prosto w oczy. sięgnął po moją dłoń - kocham cię. - poczułam jakiś element w mojej dłoni. - piękny. - w ręce trzymałam śliczny naszyjnik z małym złotym serduszkiem. odwróciłam się do niego tyłem trzymając w górze włosy. chwile potem naszyjnik objął moją szyję. siedzieliśmy wtuleni w siebie. - brakowało mi ciebie. - wyszeptałam. chwilę potem poczułam jego wargi na swoich. - bądź u mnie na siedemnastą. - powiedziałam wsiadając do autobusu. - będę. - posłał mi buziaka kiedy już siedziałam na miejscu. zaśmiałam się. oparłam głowę o szybę wsłuchując się w tekst piosenki. za dokładne dwadzieścia minut byłam w domu. - chciałam podziękować no i się pożegnać. z tego co widzę to raz na zawsze. - weszłam do domu. - trzymałam otwarte drzwi jak już była dziewczyna Bartka opuszczała nasz dom. - Agata ! - krzyknęłam wchodząc do salonu. - miło cię znowu widzieć. - po pokoju kątem oka szukałam sylwetki Bartka. - siadaj tu. - wskazałam palce miejsce zaraz obok siebie. - opowiadaj. - uśmiechnęłam się. plotkowałyśmy jakąś chwilę do puki aż Bartek wszedł do pokoju. - siostrzyczko posuń się. - popatrzyłam tylko w górę uśmiechając się. - nie. - zaśmiałam się kontynuując rozmowę z Agatą.
- dobra dzieci, chodźcie. - słyszałam wołanie mamy z kuchni. - poczekamy jeszcze chwilę na kogoś ? - oparłam się o drzwi. - jasne. - tato spojrzał na mamę a potem na mnie. - dzięki. - pocałowałam ją w policzek.  wróciłam do salonu, spojrzałam na zegarek. parę minut przed piątą. - zaraz będzie. - krzyknęłam na pytanie mamy. na dźwięk dzwonka pobiegłam do przedpokoju otwierając drzwi. - punktualny. - powiedziałam wpuszczając go do domu. pocałował mnie w policzek udając się w stronę kuchni. mamie wręczył bukiet kwiatów a z tatem się przywitał. - jemy. - powiedziałam wchodząc do salonu. 
wieczorem całą czwórką udaliśmy się na stare garaże, gdzie zawsze przesiadywaliśmy godzinami. nie zwracałam uwagi na Laurę chociaż ona też mnie olewała. siedziałam z Agatą i Dawidem zaraz po tym jak Bartek gdzieś poszedł. nawet nie wiem kiedy Dawid się zmył dołączając do chłopaków. my z Agatą siedziałyśmy na dachu jednego z garaży - fajnie tu. - powiedziała. - stąd widać wszystko. wszystko czego się pragnie. - popatrzyłam się za siebie szukając jej. siedziała na ławce zagadana z długim. - ciekawe.. - szepnęłam popijając piwo. 
ms.inlove 
prolog i początek pierwszego rozdziału 
do kolejnego opowiadania napisany. : ) 






1 komentarz: