piątek, 23 marca 2012

19 Lipca

około dziesiątej, zaraz bo śniadaniu zebraliśmy wszystkich przed recepcją. mieliśmy zamiar w kolejny dzień zrobić coś fajnego. w pierwszy dzień jednak pogoda nas nie zadowoliła, było pochmurno i padał deszcz. wyszliśmy tylko na molo i nic więcej. wczoraj, pochodziliśmy po Gdańsku a dziś spędzamy dzień na plaży.
- tam się rozkładamy ! i nie rozchodzimy się nigdzie sami. - mówił stanowczym tonem patrząc na każdego z osobna. wszyscy zgodnie odpowiadali. chwilę potem rozłożyliśmy się za dzieciakami. Magda, Paweł i ja. dzięki temu że byliśmy za nimi mieliśmy każdego z osobna na oku. wszyscy szybko się rozebrali i pobiegli w stronę morza. większość z nich była tu po raz pierwsza wraz ze mną. leżałam na ręczniku obserwując ich z daleka. widziałam zadowoloną mordkę Pawła jak wygłupia się z dziećmi, a no i za nim stojącą Madzię która unikała jakiejkolwiek kropli wody powyżej jej pasa. pindrzyła się dziś z rana z dobre pół godziny. niedaleko nas zaczęła rozkładać się młodzież, gdzieś w moim wieku. Kilku chłopaków i dwie dziewczyny. - gracie ? - widziałam jego zielono boskie tęczówki które patrzyły na mnie. kiwnęłam głowa i wstałam z miejsca, dołączył do nas Paweł z koleżanka i zaczeliśmy gra w siatkowe. Paweł, ja dwie nowe dziewczyny i Marcin, jak zdążyłam się zorientować byli z nami w drużynie. Magda była w przeciwnej na jej nie szczeście. kilka razy była sfaulowana przez Marcina a nawet Pawła. - wstawaj!- dobiegał głos zza mnie zaraz po tym jak po raz kolejny leżała na piasku. - nie gram.. - strzeliła focha i wróciła na miejsce. dziwnie odchodziła w przeciwną stronę. patrzyłam na nią jak kuleję na prawą nogę. my cala reszta kontynuowaliśmy dalej grę. po godzinnej grze wróciliśmy na ręczniki, a po Magdzie nie było śladu. zabrała swoje rzeczy i poszła. wypytaliśmy chłopaków którzy siedzieli zaraz obok oglądając naszą grę, powiedzieli że widzieli jak się spakowała i poszła w stronę hotelu. - niech idzie. -powiedział obejmując w mnie w pasie. uśmiechnęłam się tylko do niego zsuwając jego dłoń z mojego biodra. usiadłam obok dziewczyn wiążąc włosy. spoglądałam na Pawła kątem oka co jakiś czas.
do czternastej byliśmy na plaży, wróciliśmy do hotelu. przecież musiałam dotrzymać obietnicy. na szesnastą gdy wróciliśmy do pokoju z Pawłem, Magda leżała na łóżku z bardzo bolącą nogą. zostawiłam swoją torbę na łóżku. podeszłam do niej zadając jej pytania typu - co ci jest ? - na żadne nie radziła odpowiedzieć. - to twoja wina ! - krzyknęła - to ty mnie non stop faulowałeś i masz. ! -  wskazała palcem na swoją stopę. dotknął jej stopy kiedy ona wierzgała nią na wszystkie strony. - pokaż. - powiedział trzymając ją w jednym miejscu. - nie  jest złamana, tylko skręcona. - powiedział. usiadła patrząc na niego jak wryta. - to załatwiłeś mi dobre kilka dni siedzenia w hotelu. - podniosła ton. siedziałam na swoim łóżku nic nie mówiąc. sięgnęłam po czyste ciuchy udając się do łazienki. wzięłam prysznic i byłam gotowa do zejścia na obiad. - przyniosę ci na górę. - mówiłam do niej. lekko się uśmiechnęła. wyszłam z torebką w ręce. - od kiedy ty taka miła dla niej. - pytał. - od zawsze.. - zbiegłam po schodach na dół. wszyscy siedzieli już na stołówce. podeszłam do lady zamawiając jedno danie dla Magdy jednak na wynos. bez żadnego problemu jedna z kucharek się zgodziła. zjadłam i szybkim krokiem zaniosłam obiad koleżance. usiadłam na jej łóżku, podając jej obiad. - dzięki. - powiedziała z uśmiechem. - nie ma za co. - udałam się w stronę drzwi. - nie rób mu tego. - po jej słowach odwróciłam się w jej stronę. - co ? - spojrzałam zmieszana. - jesteś dla niego wszystkim, nie zepsuj tego. - wyszłam nie zwracając uwagi na jej słowa.

ms.inlove 
i jak ? : )   



1 komentarz: