czwartek, 8 marca 2012

12 Lipca

zaraz po śniadaniu Helena wezwała mnie do swojego pokoju. obiecałam że zaraz przyjdę tylko odprowadzę Ewelinę. zaprowadziłam mała do sali gdzie mogła pobawić się z innymi dziećmi, obiecałam jej że za niedługo do niej przyjdę. weszłam do gabinetu Heleny gdzie na mnie czekali już Paweł z Magdą. na sam jego widok przeszedł mnie dreszcz. Helena zadawała dużo pytań dotyczących mnie, Antka, matki czy nawet tego jak dam sobie rade w " domu ". zdziwiło mnie jedno, jak poprosiła Pawła wraz z Magdą aby opuścili pokój.
- pewna jesteś że chcesz wrócić do domu ? - patrzyłam jej prosto w oczy.
- tak, chce. już dawno powinnam tam być. Antek nie może się doczekać aż wrócę. - czekałam na jej pytanie, o pracę czy skąd wezmę pieniądze. - dam radę. - powiedziałam wstając z miejsca.
- chcesz mi coś jeszcze powiedzieć ? - pytała. odwróciłam się do niej twarzą puszczając klamkę od drzwi. - nic bo niby co ? - opuściłam pokój udając się do siebie. wzięłam kurtkę i torebkę do której zapakowałam książkę. zeszłam piętro niżej prosząc Magdę aby pozwoliła Ewelinie wyjść ze mną. - spoko, tylko nie długo. - uśmiechnęła się. chwilę potem szłyśmy z Eweliną w stronę parku. dziewczyna z zachwytem opowiadała mi jakąś historię, jednak z niej tylko pamiętam jedno może dwa zdania. udałyśmy się do parku niedaleko, Ewcia udała się po kolei na wszystkie atrakcje placu zabaw kiedy ja zajęłam miejsce na ławce w cieniu. co jakiś czas spoglądałam w stronę niuni, szukałam jej wzrokiem. - jest - myślałam kiedy ją w końcu dostrzegłam. - co czytasz ? - usłyszałam nieznajomy głos. spojrzałam w górę przysłaniając oczy ręka. - Olek ! - krzyknęłam. chwilę potem siedzieliśmy wspólnie na ławce rozmawiając. - opowiadaj.. - powiedziałam czekając na szczegóły. - Praga, jak Praga. taka jak była taka jest. - oparłam się zamykając książkę. - a jak Antek ? - zaszkliły mi się oczy na samą myśl o nim. - dobrze. - uśmiechnął się - śpi u pani Irenki od kilku dni. - spojrzał mi prosto w oczy - jak wrócisz wszystko się zmieni. zobaczysz. - zawsze wiedział jak podnieść mnie na duchu - mam nadzieje. - chwilę potem nasze ciała się złączyły. siedzieliśmy przytuleni przez jakiś czas. opowiedziałam Olkowi o dzisiejszej porannej rozmowie z działem.. powiedział żebym zrobiła co chce. sięgnęłam po małą kartkę i długopis z torebki.


Antek ! : ) mój kochany, niedługo się widzimy, obiecuję :* za dwa może trzy tygodnie będę w domciu razem z tobą. Tylko nie zamęcz nam pani Irenki, co byśmy bez niej zrobili. Kocham cię bardzo skarbie mój. Niedługo się widzimy, Agacia ♥. 

zgięłam kartkę w pół dając ją Olkowi. - przekaż małemu. - uśmiechnęłam się całując go w polik. zawołałam Ewelinę wracając w stronę przystanku. - dzięki. - powiedziałam odchodząc. Olek, jeden z mieszkańców naszej kamienicy na Pradze. zawsze mogę na niego liczyć nie ma znaczenia o co chodzi. chociaż że się nie przyznał wiedziałam że pomaga pani Irenie finansowo. w końcu utrzymywać trójkę osób to nie taka łatwa sprawa. ona sama starsza kobieta mój brat i jeszcze do tego jej chory mąż. wsiadłyśmy z Eweliną do autobusu udając się do domu. ja wyciągnęłam swoją książkę kiedy maluch zapatrzył się w okno podziwiając nie znaną jej jeszcze Warszawę. kiedy przekroczyła próg od razu pobiegła do swoich kolegów i koleżanek. 
po obiedzie ja udałam się do pokoju. leżałam na łóżku wpatrując się w sufit. zastanawiało mnie pytanie Heleny, - chcesz mi coś jeszcze powiedzieć ? - powtarzałam je sobie kolejno w głowie, odtwarzając całą rozmowę, kiedy do pokoju wszedł Paweł trzaskając drzwiami. - tobie co.. - usiadłam po turecku na łóżku czekając aż coś z siebie wydusi. - Paweł ! - podniosłam ton. patrzył na mnie, widziałam złość w jego oczach. - Olek tak, kolega ? - tylko tyle z siebie wydusił. 


ms.inlove 
tylko się nie przyzwyczajać że są codziennie bo nie będzie tak :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz