środa, 7 marca 2012

11 Lipca

- nie jadę na żaden obóz - siedziałam w pokoju z dziewczynami. - czemu, fajnie będzie. - od dobrej godziny namawiały mnie na wspólny wyjazd oczywiście organizowany przez panią Magdę. - nie i koniec. - wyszłam z pokoju na widok Pawła. - boże zamęczą mnie. - sięgnęłam po jego dłoń. - wież że nie możemy. - staliśmy twarzą w twarz. - mam prawie osiemnaście lat. - uśmiechnęłam się. - wiem, a dokładnie to za parę dni. - odwzajemnił uśmiech. - ale to mi nie wolno, wiesz co by było jak by Helena się dowiedziała ! - szliśmy dalej w głąb korytarza. Helena to dyrektorka naszego domu, jest matką, babcią i ciocią w jednym. Paweł odprowadził mnie do pokoju gdzie moja mała zawsze siedziała. - Agacia ! .. - krzyczała na mój widok. - do potem. - powiedział wychodząc z pokoju. - chodź moja ty. - pocałowałam ją w czoło idąc w głąb sali. siedziałyśmy przy małym niebieskim stoliczku rysując kwiatki, słoneczko i małe luziki. z zachwytem opowiadała mi jak fajnie było na obozie z którego niedawno wróciła. - to super kochanie. - powiedziałam uśmiechając się. przed piętnastą udałyśmy się do stołówki, na obiad. zabrałam mała ze sobą. posadziłam ją między dziećmi w jej wieku udając się do moich. - przyjdziesz wieczorem do mnie ? - patrzyła na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami. - będę po siódmej, jak zawsze. - pogłaskałam ją tylko po głowie odchodząc. usiadłam z moimi dziewczynami jedząc obiad. przed osiemnastą siedziałam w pokoju z Karoliną. rozmawiałyśmy na temat mojego powrotu do domu. - na pewno chcesz tam wracać. - po raz kolejny w przeciągu kilkunastu minut zadała mi to samo pytanie. - tak chce. nie mogę zostawić Antka. zapewne matka ma go daleko gdzieś. - sięgnęłam po jego zdjęcia. - patrz jakie to cudne dziecko. - podałam jej jedno ze zdjęć. - wiem.. ale jak ty chcesz dać sobie z nim sama radę, nie masz kasy. nie masz mieszkania. bo przecież nie chcesz wrócić do meliny do matki. możesz zostać tu przynajmniej do dwudziestki, i wtedy dasz sobie jakoś radę. - za każdym razem powtarzał się ten sam schemat, ona mi coś tłumaczy a ja udaję że słucham. - ja to wiem, ale nie chce tak. jak na razie mam odłożone trochę kasy, zapewne pani Irena nasza sąsiadka mi pomoże, albo nawet poproszę Magdę czy Helenę czy nie mogę czegoś robić aby dorobić. na pewno się coś da wymyślić. - nie mogłam jej powiedzieć prawdy, wiedziałam że jak jej coś powiem to chlapnie przypadkiem dalej to co wie. sięgnęłam po książkę i wyszłyśmy obie z pokoju. - dam sobie radę, dobrze o tym wiesz. - odprowadziłam Karolinę do jej pokoju udając się do Ewelinki.
- śpij kochanie, - pocałowałam ją w policzek przykrywając kołderką. - Aguś.. - słyszałam jej wołanie. - będziesz rano jak się obudzę ? - standardowe pytanie. - tak kochanie. - poprawiłam jej misia wychodząc z pokoju.
sięgnęłam po swój zeszyt wyklejony zdjęciami z wszystkimi. otworzyłam pisząc dzisiejszą datę i godzinę.
11Lipca.
dokładne dwa tygodnie. dwa tygodnie i wrócę do domu. na moja Pragę, na moje osiedle. nie mogę się doczekać tego momentu aż pożegnam się tu ze wszystkimi i opuszczę " Dom dziecka." wiem jak to brzmi, ale jednak chyba wolę mieszkać w melinie z matką niż tu i być pilnowaną na każdym kroku. 

około dziesiątej zawsze do mnie przychodził Paweł, spojrzałam na stojący na stoliku obok zegarek który wskazywał parę minut przed jedenastą. sięgnęłam po telefon pisząc do niego esemesa.
do Pawła : no to chyba dobranoc. :*

ms.inlove 
i oto jest drugie opowiadanie, oj będzie się działo :* 
na dniach powinna się pojawić list z bohaterami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz