środa, 15 lutego 2012

XIV

- powiedź jakie było twoje życie w Stanach ? - podparłam się na łokciach patrząc na niego. - normalne. - przerwał na chwilę. usiadł, patrzył prosto w słońce. - takie jak twoje tu. identyczne. szkoła, dom, znajomi. całe moje życie. - siedział chwilę nic nie mówiąc. - wybacz.. - spojrzał na mnie. - zapomniałem o kłótniach rodziców. o tym jak non stop krzyczeli na siebie. raz po angielsku a za innym po francusku, rozumiałem tylko co drugie zdanie. - dokończył. - mój ojciec to francuz. fajnie co, teraz nie wiem gdzie mieszka. w Stanach dalej, czy we Francji. nawet nie chciał się ze mną pożegnać. wyprowadził się kilka tygodni przed ich rozwodem. - położył się z powrotem na trawę patrząc na mnie. - a twoje życie też takie różowe ? - uśmiechnął się. - różowe to było. kiedyś. - nie czekałam na jego pytanie na temat mojego życia. podniosłam się udając się w stronę domu. stanęłam na alejce z której szliśmy. - chodź. - popatrzyłam na niego podając mu rękę. szliśmy złączeni naszymi dłońmi. powtarzałam sobie w głowie ' różowe to było. kiedyś. '. przystanęłam patrząc w jego oczy. - proszę nie pytaj o moją rodzinę. dobrze ? - wyszeptałam - obiecuję. - pocałował mnie w policzek.
wróciliśmy do domu dwie godziny później. chłopaków w tym mojego brata z Łukaszem i Błażejem nie było. wybyli na imprezę gdzieś niedaleko. Laura z Kubą siedzieli przed telewizorem zmęczeni. ja udałam się do pokoju a Dawid został z nimi w salonie. chwilę po mnie do pokoju wpadła Laura. - jak tam miasto ? - usiadła na moim łóżku uśmiechając się do mnie. - nawet nie doszliśmy. - zaśmiałam się usiadając na ziemi na przeciw łóżka. obie śmiałyśmy się z faktu że wylądowaliśmy na łące. - ja wiedziałam że tak będzie. - pokazywała na mnie palcem śmiejąc się. - a tak szczerze to się ciesze. naprawdę. - uśmiechnęła się tak jak zawsze. tylko tym razem z odrobiną prawdziwej szczerości. wstałam podchodząc do niej. - ja też. - przytuliłam się do niej lądując na łóżku. sięgnęłam po telefon. kilka nieodebranych połączeń i esemesów. wybrałam pierwszy na liście. - mama ! jak tam Karaiby ? - pierwsze co powiedziałam po tym jak odebrała. w między czasie Laura wyszła z pokoju. mama opowiadała o pięknej pogodzie, i o tym jak świetnie się bawią. jednak chwile potem przypomniała sobie że ja też jestem na wakacjach zasypując mnie pytaniami typu ' no no mów jak tam ? ' czekałam aż da mi dojść do głosu po chwilowym wykładzie abym się pilnowała i nie odchodziła z domu sama za daleko bo się zgubię. ' mamo mam siedemnaście lat... ' - zaczęłam. chwilę potem to ja nawijałam jak fajnie spędzamy czas. że chwilowo Bartka nie ma w domu - imprezka - co w ogóle mamy nie zdziwiło. pytała o chłopaków i Laurę ' a kto to ten Daaa ? ' nie dałam jej dokończyć. ' Dawid mamuś. ' mimowolnie się uśmiechnęłam. mówiłam o nim że to fajny chłopak, miły i zabawny ale że też strasznie działa mi na nerwach i czasem mam go dość. ' nawet nie zwróciłam uwagi że stoi w drzwiach i wszystko słyszy. - dobra dobra, no no tak.. ja kończę i ucałuj tatę.. paa ! - przeciągnęłam ostatnią sylabę odkładając telefon. - "działa mi na nerwach i czasem mam go dość. " czyżby ? - podszedł bliżej siadając na łóżku. - bardzo. - uśmiechnęłam się. chwilę potem leżeliśmy na moim łóżku. moja głowa na jego torsie. słyszałam bicie jego serca i czułam zapach jego perfum.
wstałam jeszcze przed wszystkimi. sięgnęłam po bluzę wiszącą na oparciu krzesła i wyszłam na werandę. w ręce trzymałam szklankę z woda. przed oczami miałam widok słońca które było wysoko za chmurami. myślałam o wczorajszej rozmowie z Dawidem. zastanawiał mnie fakt jak by zareagował gdyby się dowiedział. nie, nic przed nim nie ukrywam. tamte dzieje to przeszłość a ja chce żyć chwilą. nikt mi nie zagwarantuję że tak jak jest będzie już na zawsze. - przepraszam.. - usłyszałam nieznajomy mi głos. popatrzyłam w górę.
  - jednak ktoś coś do mnie mówi. - pomyślałam
 wstałam z ławki podchodząc bliżej do dziewczyny - słucham ? - dziewczyna popatrzyła się za siebie dając znać swoim znajomym że zaraz ich dogodni. - Zośka. - podałam jej rękę. - Agata. - na jej ustach pojawił się uśmiech. - miło mi. - uśmiechnęłam się wracając na ławkę. Agata usiadła obok mnie. - bluza Bartka ? - zapytałam wskazując na nią palcem. - tak.. bo wiesz.. - nie wiedziała co ma powiedzieć. - Bartek to mój brat. przekazać mu ? - wahała się czy mi ją dać czy nie. - chyba bym wolała sama. - trzymała ją w rękach. - spoko. - sięgnęłam po szklankę. patrzyłam na nią. coś mi mówiło że to bardzo miła dziewczyna. od razu widać że jest nie śmiała. tak, w niej widziałam odpowiednią dziewczynę dla mojego brata. - Agacia ? - na werandę wszedł Bartek. nie zwrócił nawet uwagi że siedzę zaraz obok niej. wręczyła mu bluzę i dziękowała za mile spędzony wieczór, przy czym uśmiechnęła się odchodząc. - czekaj... - krzyknął kiedy już była blisko plaży. - dziś. czternasta. tam gdzie wczoraj ? - kiedy dziewczyna potwierdziła ich spotkanie, uśmiechnął się i pomachał na pożegnanie. dalej stał w jednym miejscu trzymając kawałek materiału w rękach śledząc ją wzrokiem. - Agacia... - wchodząc do domu, wypowiedziałam tak aby usłyszał.

ms.inlove 
zdjęcie Agaty jest już w zakładce głównych bohaterów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz